Na tym etapie rozwoju grupy inicjatywnej Akcja Kooperacja warto zacytować bardzo popularnego klasyka z naszego śródziemnomorskiego toposu kulturowego. Choćby po to, aby rozpocząć dyskusję. „Czymże jest imię? To, co zwiemy różą, słodko pachniałoby pod każdym innym imieniem”. Może i tak, ale powiedzcie szczerze, kto chciałby być członkiem spółdzielni socjalnej o nazwie "Moloch", albo „Utopia”? Lekkomyślne rozwiązanie kwestii imienia nie byłoby może przyczynkiem do szekspirowskiej tragedii, ale wzbudzałoby zapewne wiele skrajnych, nie zawsze pożądanych emocji: od śmieszności po obojętność. Każde dziecko ma to szczęście i niefart, że nie może samo decydować o tym małym aspekcie własnej tożsamości zanim osiągnie wiek dojrzały. Niby nie może to mieć żadnego logicznego związku z jego charakterem i przyszłymi dokonaniami, ale zawsze odciska na nim własne, nie do końca zauważalne na pierwszy rzut oka czy ucha piętno.
Imiona powstały na potrzeby komunikacji interpersonalnej i społecznej. Jedno słowo miało jednoznacznie określić człowieka, umożliwić odróżnienie go od reszty. Na początku nadawano je z intencją ochronną, albo pobożnym życzeniem rodziców związanym z przyszłością pociechy. Dzisiaj nie przywiązuje się już do tego takiej wagi jak kiedyś. Mamy w dokumentach wiele imion, podwójne nazwiska z myślnikami i różne ksywki przyporządkowane jednej osobie, do których można dorobić w internecie nieskończoną ilość tożsamości. Załóżmy jednak, że chcąc się ustrzec przed ewentualnym, zdecydowanie przedwczesnym, kryzysem tożsamości cofamy się na chwilę do pradawnych czasów. Nasza latorośl ma już około siedmiu lat (bo czas płynie nieco inaczej dla spółdzielni i ludzi) i nadchodzi czas postrzyżyn, a zatem wyboru właściwego „dorosłego” imienia.
Ania „Poraszka”, Krzyś, Edyta, Ernest „Niehemingway”, Ewelina, Grześ czy Grzegorz, Karola, Kasia, Katarzyna, Krzysztof „Bitels” nie Krzyś, Łucja, „Kudłaty”, Olga, Paweł, Klimek, Sylwia i Lech... Leszek, a może jednak Lech? W papierach mam „Lecha”, ale przedstawiam się, jako „Leszek”. Sam nie wiem czemu... Matki i Ojcowie oraz dojrzewający zarodek. Co na to sama Spółdzielnia? Niech się Spółdzielnia wypowie! :)
Dzięki swemu imieniu nie potrzebowałem jakoś specjalnie przezwiska ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w końcu mogę tu napisać "Hej Leszku!" :D
Witaj "Leszku" na blogu. Cieszymy się, że jesteś z nami. :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę niezmiernie. :) 1 Muszkieterka + 2 Muszkieterów = Blog za Wszystkich, Wszyscy za Bloga!
OdpowiedzUsuń