Wchodzę do budki, gdzie zaczyna się wyciąg na górę, na jakiś prywatny Kasprowy. Odtąd jestem już jednym z podróżników. Ale wcześniej w głowie kolejkowałem wątpliwości i korzyści, czy warto, czy z góry jest ładny widok, a nawet rozważałem czy do tego wierzchołka dotrę. Nigdy nie wiesz jak i gdzie. Język kryje w sobie miarę wszechrzeczy. Zaczynam poznawać słownictwo charakterystyczne dla poszczególnych uczestników spotkań spółdzielczych. Żeby nikogo nie urazić. Czuję się swojsko, kiedy słyszę wyraz kawa, której nie piłem od roku, a podczas zebrań znów zacząłem ją sączyć.
Systematyczność to pożądana cecha, a w moim wypadku nawet heca. Blog jest dla mnie najmniej zaawansowanym czasowo i objętościowo zajęciem w całym tygodniu pisania, jednak wymaga mojego wkładu właśnie we czwartek. Ale najważniejsze, że zaangażowałem się w informowanie współuczestników/czek o nowinkach prasowych i aktualnościach dotyczących podmiotów ekonomii społecznej. Odkąd jest to moim obowiązkiem, moja wiedza rośnie szybciej. Spółdzielnia socjalna kojarzy mi się teraz z krajami innymi niż Polska, właściwie powinienem wymienić Włochy i Wielką Brytanię jako te miejsca, w których taka działalność ma miejsce na dużą skalę. Liczebność podlaskich spółdzielni nie przekracza dziesiątki, jeśli dobrze pamiętam. Spółdzielnia w Łapach pojawiła się niedawno w mediach za sprawą kłopotów, czytam za to o przykładnych spółdzielcach z innych województw i marzę o naszej wizycie studyjnej w jakiejś innej. Poniedziałek w OWOP-ie zaskoczył mnie swoją ciepłą atmosferą. Statut jest napisany językiem, który wydaje mi się czasem obcy. Oswajam się z nomenklaturą administracyjną. Wizyta studyjna nie daje mi spokoju, mam nadzieję znaleźć całkowicie bezpłatną, łącznie z kosztami przejazdu. Jestem ogromnie ciekaw jak funkcjonują inne tego rodzaju podmioty.
Na jednym ze spotkań były makabryczne żarty na temat produkcji i przyszłej działalności. Padły słowa trumienka, wesele, rozwód, potem śmietnik, elegancja. Właściwie antagonizmy nie mające sobie równych, ale cóż z tego. Nadal szukamy lokalu. Jeśli będzie odpowiednio mroczny, wszelkie funeralne zamysły będą w cenie, jeśli zaś jasny i przestronny, będą królować gastronomiczne fantazje. Liczby nie były nigdy moją mocną stroną. Usłyszałem w poniedziałek, że wzorem można opisać działalność człowieka, dzięki czemu da się ustalić odpowiednie wynagrodzenie. Moim wzorem na choćby spanie jest ja plus łóżko, wzorem partnerskim jestem ja plus ona plus łóżko. A wzorem dla spółdzielni jest ja, ona, on, oni, plus, plus plus, a dalej jest tylko rozmowa, śmiech i bezsenność, bo łączy nas wszystkich idea współpracy w ramach projektu, nad którym jeszcze wiele nocy spędzimy z nosem w komputerze i w dokumentach. Nie wszyscy się znają po godzinach, przyjdzie i na to czas. Ale na razie trzeba ustalić formalności, atmosfera sprzyja postępom, dzięki liście obowiązków ustalonych na forum. Rozliczanie innych nie jest moją domeną, ale pozwalam na weryfikację swoich obowiązków, dzięki czemu wiem, że mój wkład jest już moją powinnością. Z przyjemnością podejmę się nowych spraw. Idę ulicami i myślę, że ten albo tamten budynek może być naszą siedzibą, dziś z Leszkiem sfotografowaliśmy przy okazji dwa kolejne lokale. Mam nadzieję, że włodarze będą nam przychylni, bo już przyzwyczaiłem się do myśli o spółdzielni. Dla mnie jest ona faktem. Czekam tylko na sakramentalne tak, zawsze mogę powiedzieć nie, ale nie w głowie mi to.
Systematyczność to pożądana cecha, a w moim wypadku nawet heca. Blog jest dla mnie najmniej zaawansowanym czasowo i objętościowo zajęciem w całym tygodniu pisania, jednak wymaga mojego wkładu właśnie we czwartek. Ale najważniejsze, że zaangażowałem się w informowanie współuczestników/czek o nowinkach prasowych i aktualnościach dotyczących podmiotów ekonomii społecznej. Odkąd jest to moim obowiązkiem, moja wiedza rośnie szybciej. Spółdzielnia socjalna kojarzy mi się teraz z krajami innymi niż Polska, właściwie powinienem wymienić Włochy i Wielką Brytanię jako te miejsca, w których taka działalność ma miejsce na dużą skalę. Liczebność podlaskich spółdzielni nie przekracza dziesiątki, jeśli dobrze pamiętam. Spółdzielnia w Łapach pojawiła się niedawno w mediach za sprawą kłopotów, czytam za to o przykładnych spółdzielcach z innych województw i marzę o naszej wizycie studyjnej w jakiejś innej. Poniedziałek w OWOP-ie zaskoczył mnie swoją ciepłą atmosferą. Statut jest napisany językiem, który wydaje mi się czasem obcy. Oswajam się z nomenklaturą administracyjną. Wizyta studyjna nie daje mi spokoju, mam nadzieję znaleźć całkowicie bezpłatną, łącznie z kosztami przejazdu. Jestem ogromnie ciekaw jak funkcjonują inne tego rodzaju podmioty.
Na jednym ze spotkań były makabryczne żarty na temat produkcji i przyszłej działalności. Padły słowa trumienka, wesele, rozwód, potem śmietnik, elegancja. Właściwie antagonizmy nie mające sobie równych, ale cóż z tego. Nadal szukamy lokalu. Jeśli będzie odpowiednio mroczny, wszelkie funeralne zamysły będą w cenie, jeśli zaś jasny i przestronny, będą królować gastronomiczne fantazje. Liczby nie były nigdy moją mocną stroną. Usłyszałem w poniedziałek, że wzorem można opisać działalność człowieka, dzięki czemu da się ustalić odpowiednie wynagrodzenie. Moim wzorem na choćby spanie jest ja plus łóżko, wzorem partnerskim jestem ja plus ona plus łóżko. A wzorem dla spółdzielni jest ja, ona, on, oni, plus, plus plus, a dalej jest tylko rozmowa, śmiech i bezsenność, bo łączy nas wszystkich idea współpracy w ramach projektu, nad którym jeszcze wiele nocy spędzimy z nosem w komputerze i w dokumentach. Nie wszyscy się znają po godzinach, przyjdzie i na to czas. Ale na razie trzeba ustalić formalności, atmosfera sprzyja postępom, dzięki liście obowiązków ustalonych na forum. Rozliczanie innych nie jest moją domeną, ale pozwalam na weryfikację swoich obowiązków, dzięki czemu wiem, że mój wkład jest już moją powinnością. Z przyjemnością podejmę się nowych spraw. Idę ulicami i myślę, że ten albo tamten budynek może być naszą siedzibą, dziś z Leszkiem sfotografowaliśmy przy okazji dwa kolejne lokale. Mam nadzieję, że włodarze będą nam przychylni, bo już przyzwyczaiłem się do myśli o spółdzielni. Dla mnie jest ona faktem. Czekam tylko na sakramentalne tak, zawsze mogę powiedzieć nie, ale nie w głowie mi to.
Ja Spółdzielnia, biorę Ciebie Krzysztofie "Bitelsie" itp, itd, itd...
OdpowiedzUsuń