Do niedawna miałem dylemat, zdawać czy nie zdawać na reżyserię, chciałem pracować jako scenarzysta. Porzuciłem myśl o dalszych studiach ze względu na inne pomysły. Kilkakrotnie w życiu zaczynałem rzeczy, których potem nie kończyłem. I nie mam tu na myśli łóżka. Projekt, którego powodzenie zależy od kilku osób zaczyna być dla mnie niepokojący. Tak było dawniej, teraz próbuję sobie wyjaśnić, że zaufanie zaprocentuje i będę mógł pisząc zarabiać, może łącznie z gotowaniem i paroma innymi rzeczami. Tak naprawdę brak by mi było środowiska pracy w zwykłym dniu, gdybym zarabiał na życie pisząc, a mając ograniczony kontakt z ludźmi. Uwielbiam gotować, wciąż obserwuję mijane przez siebie restauracje i nie znajduję wegetariańskiej przystani. Jeśli znajdę, dowiecie się pierwsi. Placki ziemniaczane z sosem kurkowym stały się ostatnio obiektem pożądania i kpin wielu konsumentów i smakoszy. Codziennie mijam pod sklepem grzybiarzy, siadam na krzesła wykonane na masową skalę, ogólnie dostępne obuwie, odzież. W jakim kierunku podąża moda? Chcę, żeby miejsce, w którym będę pracował propagowało modę na ekologię i książkę. Filmy, teatr, cała reszta, łącznie z produkcją również. Jestem znudzony klubami w Białymstoku.
Właśnie jest planowane otwarcie klubu, nie powiem jakiego, może pozwiedzam, ale teraz szukam lokalu dla wegetariańskiej kuchni i dla spółdzielni. W oparciu o jakie zasady chcieliby państwo wychować swoje dzieci? Jak ktoś, kto postanowił zająć się pisaniem dramatów i powieści, nagle przyłącza się do ludzi zapalonych pomysłem założenia spółdzielni? Nie wiem, jak mam być członkiem grupy tworzącej biznesplan dla działu produkcyjnego, o którym nie mam zielonego pojęcia? Może łatwiej mi pójdzie z archiwizowaniem lokali, pomyślałem. Ale nie mogę zgrać danych z aparatu, żeby dokumentować zdjęciami, bo pracuję na pożyczonym laptopie bez czytnika kart. Jeśli zechcę to przyczepię się do roweru, który zepsuł się na dobre. Kolega obiecał złożyć. Każda sprawa woła o współpracę. Będę dla siebie mniej surowy i zaczekam aż okaże się, że zagrożony wykluczeniem to znaczy zmobilizowany włączeniem. Ja siebie juz włączyłem i częste spotkania w sprawie organizowania Akcji Kooperacja pobudzają moje przekonanie o powodzeniu. Widzę wszystkich jak deszczowy las. Ekologicznie i pokojowo.
Bardzo uważam, żeby się nie rozczarować, w domu mówią, że za prędko się zapalam do pomysłu. Podtrzymajcie mój zapał, niech będzie wiadomo, że ekonomia społeczna jest furtką, przez którą można powrócić do aktywności i działać w porozumieniu z fajnymi ludźmi, myślącymi podobnie. To naprawdę zaangażowani ludzie, tylko to mnie przekonuje, o reszcie się dowiem, cieszy mnie, że otaczam się ludźmi z pasją, brzmi to płasko i jak z taniej prasy, ale że mają pewność, nie wiem skąd. Układamy coś, jakby same spadały puzzle, nikt nie krzyczy, po prostu każdy coś dokłada. Lubię trochę bałaganu, ale od teraz porządek jest fajny, nawet poświęciłem czas na przemeblowanie w swoim pokoju. Zarażam się spółdzielczością, teraz wyjazdy prywatne też planuję z innymi częściej, niż kiedyś.
Byłem na grzybach z dwoma kolegami, uległem kurkowemu szaleństwu, na pizzy, na plackach ziemniaczanych, z cukinii.
W lesie trzeba wyważyć odległość, żeby się nie zgubić, bo wtedy nawet znalezisko może nie być warte samotnej nocy na pustkowiu. Czuję wsparcie i dobrą energię, zapowiadają się zbiory, będę czekał cierpliwie. Niedługo pocieszę się sosem kurkowym, może w towarzystwie jakiejś dziewczyny, nie warto jeść samemu, dlatego knajpka wege w spółdzielni będzie w sam raz, niedługo się przekonamy.
"knajpka wege w spółdzielni będzie w sam raz"
OdpowiedzUsuńOU JES!
czekamy z niecierpliwością!
BWW*
*białostoccy weganie i wegetarianie ,D