poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Kobieta jest skomplikowana :)

Czy często myślicie o sobie samych? Wiem, to nietypowe, pokręcone pytanie i zapewne ciekawi Was jego kontekst. Oczywiście moje myśli krążą wokół konkretnego problemu i dlatego je zadałam.

Zastanawiam się, jak często czujecie potrzebę autorefleksji, analizy swoich zachowań, cech charakteru i osobowości. Zabrzmi to dosyć niedojrzale i na dodatek banalnie, ale czy patrząc w lustro nie zadajecie sobie czasem pytania, kim jesteście.

We mnie taka refleksja nad własną tożsamością (typowa zresztą dla nastolatek :)), budzi się ostatnio bardzo często. Ma to związek z moim prywatnym życiem, z metamorfozą, jaka ostatnia w nim nastąpiła. Zostałam mamą. Świat się wprawdzie nie zmienił, ale ja, niczym Alicja w krainie czarów, widzę go innym niż dotychczas. Podobnie zresztą jak w baśni jest on nie tylko zdumiewający, ale również niebezpieczny. Nie mam na myśli wypadków, katastrof, zamachów terrorystycznych, ani innych wydarzeń, o jakich wiemy z telewizji i innych mediów. Martwią mnie mniej spektakularne, często prawie niewidoczne, choć bliskie, namacalne, dotykające najprawdopodobniej nas wszystkich, problemy.

Jestem kobietą. Wiem to na pewno. Każda cząstka mnie wydaje się mówić o tym fakcie. Zastanawiam się tylko nad tym, na ile ta kobieta jest sobą, a na ile fałszywym obrazem kogoś, kim według społeczeństwa być powinna. Czuję podskórnie, że gdzieś kryje się fałsz, że nie zawsze postepuję i myślę o sobie w zgodzie z sobą samą i nie jestem w pełni swobodna.

Co określa moją kobiecość? Nie mogę się uwolnić od myśli, że to mężczyzna ją określa. Nie wiem, czy potrafiłabym bez niego nie tylko żyć, ale nawet siebie lubić. Jakby bez niego nie było mnie.

Dlatego właśnie zastanawiam się, na ile od mężczyzny jestem zależna, jak bardzo usunęłam się w jego cień, na ile daję się podporządkować bez walki o swoje „ja”. Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa i oczywista. 

Różnice pomiędzy możliwościami, jakie mają mężczyźni i kobiety (na szczęście) stają się coraz mniej widoczne. Teoretycznie możemy to samo, mamy identyczne prawa. Przejawy dyskryminacji tym samym stają się coraz subtelniejsze, trudniejsze do wychwycenia, mniej oczywiste niż te, jakie kojarzymy sprzed dziesiątek lat, gdy wszystkie kobiety były szczęśliwymi matkami, żonami, a nade wszystko gospodyniami. Z perspektywy człowieka współczesnego równouprawnienie jest niemalże faktem.

Dlaczego więc mam wrażenie, że coś jest nie tak? Że nie zawsze to ja podejmuję decyzję o swoim własnym losie i nie moje wybory o nim decydują. Czasam czuję się, jakbym miała lat pięć. Można na mnie nakrzyczeć, narzucić mi coś, kazać. Kiedy się temu sprzeciwię, pozostaję dzieckiem, tylko krnąbrnym i zbuntowanym. Jeśli się rozpłaczę, tym bardziej okazuję się być małą dziewczynką. Mogę też nic z tym nie robić i wtedy będę kobietą.

W gronie prawdziwych przyjaciół jestem zarówno kobietą, jak i sobą.

Statut Akcji Kooperacja został sformułowany tak, aby nie faworyzować żadnej płci. Wszelkie terminy rodzaju męskiego, które pogłębiały stereotypy płciowe i wskazywały na dominującą pozycję mężczyzny w społeczeństwie zostały usunięte, a na ich miejscu pojawiły się wyrazy niewyróżniające żadnej płci. Na przykład: zamiast „członka” spółdzielni, pojawiła się w tekście statutu, ku uciesze i zdumieniu niektórych :), „osoba korzystająca z członkowstwa”. Natomiast przewidziane wybory do zarządu i rady spółdzielni zostały skonstruowane w oparciu o zasadę parytetu płci.

Cieszę się, bo mam wokół siebie ludzi, którzy dbają i walczą o mnie niekiedy nawet bardziej, niż ja sama. Oni rozumieją, iż usuwam się czasami w cień nie dlatego, że natura tak chciała, ale ponieważ mnie tam wepchnięto i przyzwyczaiłam się do tego tak bardzo, że wydaje mi się to koniecznością, wygodą, może nawet przyjemnością. A ja chcę być niezależna, produktywna i silna dla siebie i swojego synka! Dla nas pragnę zmieniać siebie i świat.

3 komentarze:

  1. Momentami, przy przerabianiu męskich form i zmaskulinizowanych regulaminów w statucie, dopadało nas zwątpienie, ale czytając tego posta - przynajmniej z mojej strony - naprawdę wracają chęci i wiara w siłę przeprowadzanych przez nas zmian. Dzięki Ci wielkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry tekst Aniu. :) Ujmuje wiele kwestii opisywanych przez feminizm min. tą, że wiele zachowań kobiet nie jest wrodzonych, lecz wyuczonych, czyli jak kultura kształtuje nasze postawy i zachowania. I że warto sobie uświadamiać, że nasza kobiecość i męskość jest konstruowana i że jako osoba mogę ją zmieniać, modyfikować. Ja tak robię. Nie jestem ani "kobietą" ani "mężczyzną", choć umiem być tym i tym. I to jest wyzwalające. :)

    OdpowiedzUsuń